KABEL ZASILAJĄCY AC Audio Illuminati
Producent: AUDIO ILLUMINATI |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 236 16 grudnia 2023 |
˻ PREMIERA ˼
ZYM RÓŻNI SIĘ PRODUCENT AUDIO od pasjonata DIY sprzedającego swoje produkty rodzinie i znajomym? Jest kilka cech, które te dwa typy działalności odróżniają. Podstawową jest to, że producent prowadzi działalność gospodarczą, od zarobków odprowadza podatki, a jego produkty muszą być zgodne z normami bezpieczeństwa. Druga to powtarzalność – wyroby producentów są zazwyczaj o wiele bardziej powtarzalne niż wyroby DIY, które zawsze są wyrobami, w pewnej mierze, jednostkowymi. Częścią tego wymogu są profesjonalne pudełka i opakowania produktów. I jest wreszcie coś, co nie jest na pierwszy rzut oka aż tak widoczne, to jest dążenie do rozpoznawalności, czyli obecność mediach, dedykowana strona internetowa itp. Patrząc na te wymogi i znając sposób działania pana PIOTRA KALICKIEGO można powiedzieć, że Audio Illuminati jest wyrobem producenta. Ale od razu trzeba zaznaczyć, że to działalność na granicy DIY, w miejscu w którym te dwa sposoby obecności w branży audio się zacierają. Produkcja kabli jest bowiem dla pana Piotra hobby, a nie głównym zajęciem. Jak wynika z jego strony internetowej, oferował różnego rodzaju wersje kabla Power One, a nawet jego „gołe” odcinki. Jego nowy jego produkt wygląda jednak na bardziej dopracowany oraz przemyślany od strony promocyjnej, przychodzi w bardzo fajnym, porządnie przygotowanym pudełku, a sam produkt jest powtarzalny. ▌ Power Reference II PODOBNIE JAK POPRZEDNIO, najpierw był mail do redakcji, w którym konstruktor informował, że ma pomysł na nowy kabel i chciałby mi go zaprezentować. Jak pisał, pierwszy i jedyny produkt jaki oferował pod marką Audio Illuminati „rynek przyjął dobrze” i sprzedało się około 140 sztuk w Polsce i na świecie. Jak dodaje, względnie szybko wyciszył jednak działalność, wyprzedał materiał i „przygoda z audio się na tym zakończyła”. A przynajmniej tak mu się wydawało. Konstruktorzy to jednak specyficzna grupa ludzi. Zawsze myślą nad nowymi rozwiązaniami, budują w głowie nowe produkty, kombinują. Wcześniej czy później pan Kalicki musiał więc wrócić do produkcji kabli. Pomysł na nowy kabel był taki, aby był on przystępny cenowo i znacznie bardziej uniwersalny niż poprzedni, o którym konstruktor pisze: „To był dobry kabel, ale bardzo określony, bardzo konkretny, w pewnych kwestiach wspaniały, w innych jednak – dyskusyjny. Nie był uniwersalny i godny polecenia «w ciemno»”. I dalej: Mam pomysł, a w zasadzie gotowy produkt, który chciałbym zaoferować. Specjalnie dla niego wznowiłbym brand Audio Illuminati i oferował na zasadzie: „pasjonat dla innych pasjonatów”. Byłby to jeden kabel, jeden produkt. Jakość niemal topowa, z górnej półki w bardzo rozsądnej, jak na aktualne realia, cenie. Mam nim okablowany obecnie cały system i „śpiewa mi” on tak, jak nigdy wcześniej. Mam dostęp do świetnych komponentów z Japonii w oparciu o które kabel jest zbudowany. Kabel ten, mający długość 2 m, miał być elastyczny i BEZ ekranowania aktywnego. Producent zaznacza, że mimo to nie należy się go „bać”, choć powinno się go umieszczać w odległości 10-20 cm od kabli sygnałowych i lamp. Kabel miał powstać w oparciu o miedź PC Triple-C o bardzo grubym przekroju przewodnika oraz z „odpowiednim”, jak mówił, izolatorem żył. Jak pisał: „Ma to być kabel do każdego systemu, do każdego urządzenia, uniwersalny i obiektywnie wspaniały”. Zgodziłem się. | Kilka prostych słów… PIOTR KALICKI ⸜ Właściciel Audio Illuminati, pan PIOTR KALICKI 1 LUTEGO 2017 NA ŁAMACH „High Fidelity” ukazał się pierwszy test mojego pierwszego produktu (więcej TUTAJ). Mija niemal siedem lat od tamtej recenzji, a ja powracam z moim drugim produktem. Wszystko co wtedy powiedziałem o sobie, firmie i działalności nie zmieniło się i jest nadal aktualne, lecz na szczególny akcent zasługuje pierwszy akapit tamtego tekstu: Osiąganie ponadprzeciętnych rezultatów, wymaga w mojej ocenie odrzucenia ogólnie przyjętych praktyk. Tylko świeże spojrzenie, bez uprzedzeń i założeń zwiększa szansę na stworzenie czegoś wyjątkowego. To stwierdzenie można uznać za credo, a także punkt wyjścia podczas projektowania produktów Audio Illuminati. Tak było wtedy, tak jest i teraz. Nieustannie rewiduję swoje przekonania, poddaję w wątpliwość i weryfikuję od nowa. Robię to, aby zbliżać się do pewności, że podążam odpowiednią drogą. Na potrzeby tego artykułu zdefiniowałem podstawowe, zarazem krytyczne cechy kabla zasilającego wysokiej klasy. Power Reference II spełnia, moim zdaniem, ponadprzeciętnie każdy z tych wymogów: 1. Jak najwyższa jakość przewodnika. ⸜ Wszystkie elementy składające się na kabel Power Reference II 6. Minimalizacja wibracji i rezonansów własnych każdej z żył Wszystkie punkty będą zapewne znane i względnie oczywiste dla czytelników „High Fidelity”, choć punkt ósmy wymaga, jak myślę, komentarza. Istnieją takie elementy systemów audio, które uważam za zło konieczne w kwestii jakości dźwięku. Pierwszym z nich są bezpieczniki, drugim natomiast wszelkiego rodzaju ekranowanie: urządzeń, lamp, kabli itd. Jest to temat na osobny artykuł, a ograniczona ilość miejsca nie pozwala mi rozwinąć wątku. Napiszę tylko, że gdybym mógł – nie ekranowałbym żadnego z elementów audio. ⸜ System odsłuchowy konstruktora W praktyce, z bardzo wielu powodów, jest to niemożliwe, dlatego ze względu na wymogi bezpieczeństwa lub minimalizację reklamacji i uwag klientów ekranuje się praktycznie wszystko. Jest to korzystne z punktu widzenia sprzedaży, łatwości obsługi czy kompatybilności ze sobą elementów systemów audio, ale uważam, że niestety jest to kompromis w kwestii jakości dźwięku. Szczęśliwie – kable zasilające, jeżeli zachodzą pewne konkretne warunki, mogą być nieekranowane. Przede wszystkim muszą być fizycznie oddalone (przynajmniej 10 cm) od innych nieekranowanych elementów systemu audio, takich jak kable sygnałowe, cyfrowe oraz przede wszystkim lampy elektronowe. PK KABEL ZASILAJĄCY AC Audio Illuminati Power Reference One testowaliśmy w lutym 2017 roku. Niemal siedem lat w rozwoju firmy to szmat czasu, dlatego też – jak pisze producent – „Power Reference II od Power Reference One różni… w zasadzie wszystko”. Model One oparty był o przewodnik z USA i, jak czytamy, wymagał szeregu prac oraz „względnie innowacyjnych rozwiązań i technik aby wydobyć z niego piękno”. Wersja II wykorzystuje z kolei japoński przewodnik wykonany z miedzi typu PC-Triple C. Miedź ta produkowana jest przez firmę Fine Chemicals & Materials, która to jest częścią koncernu Furukawa. Znamy tego typu kable, przede wszystkim firmy Acoustic Revive; więcej → TUTAJ, ale i Furutech; więcej → TUTAJ. PC-Triple C wykorzystuje unikalną technologię ciągłego kucia i rozciągania mającą zminimalizować granice ziaren utrudniające transmisję sygnału. W procesie podobnym do kucia („forging”), w którym drut jest wielokrotnie ściskany (uderzany), zmniejsza on swoją objętość o 70%. Uderzenia mają odpowiedni kąt i kierunek, dobrane w wyniku eksperymentów. To jednoznaczne nawiązanie do japońskich tradycji wykuwania mieczy i właśnie dlatego w reklamach Acoustic Revive znajdziemy wizerunek ostrza katany. Pan Kalicki pisze: Przewodnik PC-Triple C ma odpowiednie właściwości elektryczne, takie jak bardzo niskie zniekształcenia i wysoką przewodność. Osiąga szeroki zakres dynamiki i wysoki stosunek sygnału do szumu. Kabel cechuje się niskim poziomem szumów oraz rezonansów własnych. Power Reference II przychodzi do nas w prostym, ale wyjątkowo ładnym pudełku z kartonu. Na jego górnej ściance naniesiono wypukłym lakierem w fioletowym kolorze logo firmy oraz jej slogan reklamowy: „True Musical Experience”. Otwierając pudełko najpierw, na jego górnej ściance, przeczytamy przesłanie konstruktora, w którym wyjaśnia swoje założenia. Sam kabel zamieszczono w lnianym, również skromnym, a ładnym – że tak powiem – woreczku z logo producenta. Pokrywa zamykana jest magnetycznie, w czym przypomina pudełka prezentowe sieci Sephora i inne tego typu. Całość jest produktem ekologicznym, ponieważ w 92% recykling owalnym. Widać, że producenci audio już wiedzą, że po Jobsie i produktach Apple nic nie będzie już takie samo i warto się postarać, aby produkt wyglądał jak prezent. Kabel ma znaczny przekrój, ale jest całkiem giętki. Zastosowano w nim przewodnik średnicy ϕ 0,30 mm x 72 i powierzchni przekroju poprzecznego każdej z trzech żył 5,4 mm2. Kabel ma cienki ekran z folii miedzianej który NIE JEST – co podkreśla producent – połączony z przewodem ochronnym PE. I dalej: Jest to ekranowanie pasywne, znacznie mniej skuteczne od aktywnego, ale przekładające się na niezrównanie lepszą jakość dźwięku.W związku z tym producent zaleca, aby kabel ułożyć w odległości przynajmniej 10 cm od niekranowanych elementów systemu, takich jak kable sygnałowe, cyfrowe oraz lampy elektronowe. Zarówno w osłonie kabla, jak i w osłonie (izolatorze) poszczególnych żył, zastosowano polietylen z dodatkowym materiałem tłumiącym wibracje. Żyły kabla są delikatnie skręcone względem siebie w celu minimalizacji emisji elektromagnetycznej, natomiast wypełnienie kabla to „wysokiej jakości czysta bawełna”, która pełni funkcję utrzymania żył w miejscu oraz tłumienie niepożądanych wibracji. ⸜ WTYKI • Nie wiem, czy państwo pamiętacie, ale tak naprawdę firmę Oyaide poznaliśmy przez jej wtyki. Wprawdzie w „High Fidelity” testowaliśmy (jako pierwsi w Europie!) interkonekty i kable głośnikowe, to jednak dopiero wtyki tej firmy spowodowały, że marka stała się znana. A w tym czasie był to jeden z tematów tabu, wyśmiewanych przez, jak się okazuje, ignorantów ; więcej → TUTAJ. Dzisiaj z jej produktów korzysta wiele topowych firm na świecie. Dlatego też nikt rozsądny, kto choć raz wykonał taki test, nie lekceważy jego wpływu na daną konstrukcję. Są kable, w których jest to wręcz element równoważny do samego przewodu. Tak jest i tutaj. W Power Reference II zastosowano jedną z najnowszych wersji wtyków Oyaide, model AC-004 IEC, importowany prosto z Japonii oraz wtyk Shuko Elecaudio RS-34GP, wyprodukowany przez firmę MPS Audio z Tajwanu. AC-004 wykonany jest z miedzi berylowej pokrytej platyną i palladem. To nowa wersja znanych i cenionych wtyków z serii C-004, dostępna wyłącznie na rynek japoński, kosztująca 46% więcej od wtyku C-004. Producent uważa, że model ten ma porównywalne osiągi do flagowego Oyaide F1. Różnią je niuanse i według opinii pana Kalickiego są one tej samej klasy, choć akcentują w przekazie muzycznym inne cechy. Wtyk Elecaudio wykonany jest przez firmę MPS Audio. Jego elementy metalowe wykonano z fosforobrązu pokrytego warstwą srebra oraz bardzo grubą (3 mikrony) warstwą złota. Jego unikalną cechą jest materiał obudowy oraz wyjątkowo stabilne osadzenie w gnieździe. Ma on być w tych kwestiach bliźniaczy do wtyku ETI Research Legato. Przy jednym z trzpieni naniesiono czerwoną kropkę – warto zadbać, aby to tam podłączona była „gorąca” żyła zasilania. |
Producent dodaje, że przewód jest montowany ręcznie „z najwyższą precyzją”. Siła docisku każdej ze śrub wyregulowana jest śrubokrętem dynamometrycznym o sile 1,0 Nm. Kabel wygląda bardzo ładnie i biorąc pod uwagę zastosowane w nim materiały i podzespoły, patrząc na to, jak jest zapakowany, trudno się nadziwić jego niskiej cenie. ▌ ODSŁUCH ⸜ JAK SŁUCHALIŚMY • Kabel Audio Illuminati Power Reference II zasilał w czasie odsłuchu odtwarzacz Ayon Audio CD-35 HF Edition (№ 1/50) i porównywany był do mojej referencji, kabla zasilającego Siltech Triple Crown. Test polegał na porównaniu A/B/A, ze znanymi A i B, przy użyciu krótkich, dwuminutowych sampli z danej płyty. Obydwa kable wpięte były do listwy zasilającej AC Acoustic Revive RPT-4EU Absolute, która z kolei zasilana była przez 2,5-metrowy kabel AC Acrolink Mexcel 7N-PC9500. Acrolink podłączony był do gniazdka ściennego Furutech NCF, do których prowadzi osobna linia zasilająca z własnym bezpiecznikiem firmy HPA. Linia ta wykonana jest z 6-metrowego odcinka kabla Oyaide Tunami Nigo. ⸜ Płyty użyte w teście | wybór
⸜ GIL EVANS ORCHESTRA, Out Of The Cool, Impulse!/Verve Label Group UCGQ-9045, „Acoustic Sounds SACD Series 3”, SHM-SACD (1961/2023). OTWIERAJĄCY PŁYTĘ GIL EVANS ORCHESTRA Out Of The Cool kompozycja La Nevada, autorstwa lidera zespołu, znana jest polskim melomanom z Programu III Polskiego Radia, gdzie była dżinglem rozpoczynającym audycję Trzy kwadranse jazzu. Prowadzona, między innymi, przez Jana Ptaszyna Wróblewskiego, była dla mnie „latającym uniwersytetem”, w którym stykałem się po raz pierwszy z dźwiękami, które wcześniej mnie drażniły, a w najlepszym wypadku nudziły. Dlatego też za każdym razem, kiedy słyszę ten utwór w nowej wersji masteringowej szukam tamtych emocji. To ciekawe, ale dostarczył mi ich nie tylko mój system referencyjny, ale również ten sam system z niedrogim kablem, który testujemy. Jego dźwięk (chodzi o zmiany wprowadzane do dźwięku) okazał się być „szeroki”, zarówno w panoramie stereofonicznej, w zakresie dynamicznym, jak i w rozciągnięciu pasma. Ale zaraz, od razu wiedziałem też, że to nie to jest w nim najważniejsze. Jest nim, jak sądzę, skupienie dźwięku. To nie jest kabel, który by rozdmuchiwał przekaz. Raczej go dyscyplinuje, raczej go składa w większe struktury. Jego pasmo, choć – jak mówię – szerokie, ma w sobie coś, co powoduje, że nasza uwaga zwrócona jest na jego środek, na średnicę. Kiedy zaraz na początku odzywa się, dokładnie przed nami, fortepian lidera, to ma on z Flame ciemny, niski sound. Ale to nie jest ciemny dźwięk jako taki. Wchodzące zaraz potem, po prawej stronie marakasy, otwierają przekaz, otwierając też przestrzeń. I nawet jeśli, grany za chwilę dokładnie w prawym kanale hi-hat jest ciemny, to jest to ciemność wynikająca nie z zamknięcia dźwięku, a z dobrego pokazania tego, że tak ustawiono barwę mikrofonu i że był on ustawiony blisko blach. Tak w ogóle, to balansowanie pomiędzy ciemnym i jasnym jest mocną stroną tego kabla. Jest on bardzo dynamiczny, co pokazała sekcja dęta, rozłożona przez realizatora w panoramie przed nami, i to właśnie dynamika dodatkowo otwiera przekaz. Jak to możliwe? – wydaje mi się, że chodzi o to, że kabel w teście potrafi skonstruować coś, co z wielu drobnych elementów różniących się natężeniem i wysokością, buduje głęboki, wielowarstwowy dźwięk, o którym trudno powiedzieć, że jest ciemny, czy – tym bardziej – jasny. Bo to granie „duże”, bez ograniczeń, bez kompresji i „zawijania” ataku. A jednak, mimo to, mamy wrażenie, że najważniejsze dzieje się pośrodku pasma, że to tam ukryta jest sprężyna napędzająca dany utwór. Instrumenty są przy tym duże, mają duży wolumen. Może właśnie dlatego przekaz jest przyciągnięty, lekko – ale jednak, w naszą stronę. To jest naprawdę namacalny dźwięk, bliska perspektywa. Bez sztucznego „wyrzucania” dźwięków w naszym kierunku, ale w bardzo naturalny, dobry sposób otwierająca okno na dane wydarzenie muzyczne tuż przed nami. Jak się wydaje, chodzi o akustykę nagrań. Jest ona oddana przez ten kabel wyjątkowo dobrze, wiernie, ładnie. To dlatego koncert, który został zarejestrowany 25 czerwca 1961 roku w klubie Village Vanguard przez BILL EVANS TRIO, a który – w wyborze – ukazał się pod tytułem Waltz for Debby, zrobił na mnie tak duże wrażenie. Zresztą – zawsze robi, kiedy gram go z edycji Analogue Productions na dwóch krążkach LP 45 rpm. Ale wersja przygotowana w tym roku przez Craft Recordings, a wydana w Japonii na płycie SHM-SACD jest również doskonała i to z nią Illuminati pokazał wszystko, co najlepsze. Polski kabel zasilający nie zatracił jej witalności i doskonałej akustyki. Choć producenci ustawili perkusję i kontrabas po lewej stronie, a fortepian po prawej, to otwierająca się przed nami przestrzeń jest doskonale spójna. Audio Illuminati Power Reference II podkreślił ją i dodatkowo wydobył coś „ekstra” po bokach. Choć to naprawdę niedrogi kabel, to jego rozdzielczość jest wyjątkowo dobra i to dzięki niej, również dzięki niej, wnętrze klubu wydawało mi się tak realne, tak na wyciągnięcie ręki. Podobnie było i z gitarą PATA METHENY’ego na płycie What's It All About. To krążek z nagraniami solowymi, a gitara nie jest „dużym” instrumentem. Producenci zdecydowali się ją powiększyć przez podkręcenie niskiej średnicy i umieszczenie jej w dużej przestrzeni, w której mocniej zaznaczono mody pomieszczenia oparte na basie. Audio Illuminati bardzo dobrze pokazał, że to jest artystyczna interpretacja brzmienia gitary i że lekko rozsunięto w fazie dwa mikrofony, przez które gitara była nagrywana. Efekt „rozsunięcia”, czyli wyjścia z kolumn na boki i za mnie, był mniejszy niż z kablem odniesienia, a informacji o samym instrumencie, jego fakturze, nie było aż tak dużo. Głębia sceny też nie była tak duża. Ale nie to mnie zdziwiło, to było akurat normalne. Ciekawe było to, że te różnice nie były aż tak dojmujące, jak należałoby się spodziewać. Zapewne dlatego, że testowany kabel zachowuje coś, dzięki czemu dźwięk nie rozpada się na drobne elementy, a jest pokazywany w jednym momencie jako wydarzenie. | Nasze płyty ⸜ BILL EVANS TRIO Waltz For Debby „Bill Evans Remaster Series” BILL EVANS TRIO Waltz For Debby jest albumem nagranym na żywo 25 czerwca 1961 roku w klubie Village Vanguarde i wydanym rok później przez wydawnictwo Riverside. Był to ostatni wieczór z czterech, które trio Evansa – z którym grali kontrabasista Scott LaFaro oraz perkusista Paul Motian – spędziło w tym klubie. To także ostatnie nagrania tego tria w ogóle – zaledwie dziesięć dni po koncercie LaFaro zginął w wypadku samochodowym. Dodajmy, że z nagrań dokonanych we wcześniejszych dniach zmontowano płytę Sunday at the Village Vanguard (1961), przez wielu krytyków uważaną za jedną z najlepszych tego typu płyt w historii jazzu. Jak dla mnie to jednak właśnie Waltz For Debby jest arcydziełem, zarówno muzycznym, jak i dźwiękowym. Materiał na płytę został zarejestrowany przez Roy’a DuNanna, obok Rudy’ego Van Geldera jednego z najciekawszych realizatorów w świecie jazzu. DuNann pracę rozpoczynał w Capitol Records, po czym został zatrudniony przez Lestera Koeniga z myślą o pracy w wytwórni Contemporary Records. Autor dźwięku na płytach Franka Sinatry Songs For Young Lovers, Sonny’ego Rollinsa Way Out West czy Art Pepper Meets the Rhythm Section był znany ze stosowania innowacyjnych, na owe czasy, sposobów nagrań. Krążek ten wydawany był przez lata przez różne wydawnictwa, z których trzy reedycje są dla mnie najważniejsze: na winylu to reedycja Analogue Productions na dwóch krążkach 45 rpm, która ukazała się w ramach numerowanej serii „Fantasy 45 Series”, a w formatach cyfrowych, pochodząca z 1998 roku płyta XRCD oraz, z 2022 roku, ponownie przez Analogue Productions, hybrydowa płyta SACD. Wersja Concord Craft Recordings jest z wersji cyfrowych najlepsza. Została ona wykonana niejako „przy okazji” reedycji, którą Craft Recordings przygotowała w ramach „Craft OJC Series” z myślą o wydawnictwie LP. Remaster został wówczas wykonany w domenie analogowej przez Kevina Gray’a w jego Cohearent Audio. SACD o którym mowa to inny przypadek. Jak czytamy, jest to płyta SHM-SACD, czyli o pojedynczej warstwie, ze specjalnym polimerem zamiast plastiku i stopem metali zamiast aluminium. Dźwięk został zremasterowany w DSD z cyfrowego transferu 24/192, wykonanego w tym samym czasie, co reedycja LP, z analogowych taśm „master”. Za każdym razem, kiedy siadam do słuchania tej płyty mam ciarki na plecach. Realizm tego odtworzenia jest niebywały. To nagranie z klubu, w tle słychać więc stuki kieliszków, sztućców, rozmowy, co jakiś czas odkasływanie. Daje to jednak znakomite tło muzyce, ponieważ łączy wszystkie instrumenty w realną całość. Mimo że przecież perkusja jest w lewym kanale, wraz z kontrabasem, a fortepian lidera w prawym. Przestrzeń jest więc fenomenalnie naturalna, w każdym wymiarze. Instrumenty miały blisko ustawione mikrofony, co dało im mocną „obecność” i duży wolumen. Właściwie to są niemal „w” kolumnach. A jednak mają też swego rodzaju jedwabistą miękkość, dzięki której nie atakują słuchacza. Pasmo tej płyty jest niezwykle szerokie, bo i kontrabas ma mocną podstawę, i blachy perkusji są otwarte. Inaczej niż w wielu nagraniach z tego okresu nie skompresowano sygnału, co przekłada się na ogromną swobodę „wypowiedzi” muzyków. To wspaniała płyta i świetna wersja, jedna z najlepszych – poza płytą 45 rpm LP Analogue Productions. Z cyfrowych – po prostu najlepsza. ● CIEKAW, JAK KABEL ZACHOWA SIĘ z mocno skompresowanym materiałem, sięgnąłem po płytę PETERA GABRIELA So, zremasterowane w 2005 roku i wydaną na, wytłoczonym w Japonii, krążku SACD. Gabriela nie ma za bardzo ręki do dobrego dźwięku, mimo że muzyczna wyobraźnia tego artysty jest niebywała. So nie jest wyjątkiem – jej dźwięk jest płytki, skupiony na osi i dość anemiczny dynamicznie. Wiadomość najważniejsza jest taka: kabel w teście nie podkreśla jaskrawości i nie utwardza ataku. Bas Tony’ego Levina w Red Rain, utworze szczególnie pod tym względem upośledzonym, nie miał głębi, ani wyraźnej faktury, ale została zachowana jego zwinność. Illuminati nie grał aż tak nisko jak Siltech, a mimo to zachował spójność tego instrumentu z resztą przekazu, który nie został odchudzony. Był to bardzo ciekawy efekt, ponieważ wszystko się tu wewnętrznie zgrało i zazębiło – Gabriel to mistrz dużych struktur. ▌ Podsumowanie I TAK TEŻ „CZYTAM” testowany kabel Power Reference II: jako kabel budujący duże założenia, budujący je w gęsty i skupiony na środku pasma sposób. Fortepian Lang Langa, genialnie złożony z elektroniką JEANA-MICHELA JARRE’a na płycie Electronica 1: The Time Machine, był doskonały. Z tą płytą bas był niski i gęsty, miał też znakomitą energię. Dostaniemy z nim bardzo dobrze poukładany, przestrzennie i barwowo, przekaz, w którym zdziwi nas wysoka rozdzielczość – zdziwi, kiedy będziemy wiedzieli, ile ten kabel kosztuje. Dużo droższe konstrukcje głębiej wchodzą w tkankę utworów, ale trzeba będzie naprawdę wysokiej klasy systemu odsłuchowego, żeby to dostrzec. Świetnie zbudowany, bardzo dobrze brzmiący kabel zasilający o niezwykle uniwersalnym wpływie na dźwięk. Naprawdę warto. ● Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
System referencyjny 2023 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity